Wspomnienia z pracy w korporacji a kariera w BPC

Jako doświadczona osoba w pracy w księgowości, w korporacjach, gdzie pracowałam 15 lat, mogę śmiało powiedzieć, że życie etatowca nie jest dla mnie.
Pracowałam w dwóch dużych korporacjach na różnych stanowiskach, od szeregowego księgowego, po kierownika działu księgowego. Praca, którą wykonywałam, była interesująca. Przejmowałam procesy księgowe od innych firm, wdrażałam system SAP. Służbowo wiele podróżowałam po świecie (USA, Indie, Europa), poznawałam nowych ludzi, nowe dla mnie kultury. Wpłynęło to na mój rozwój osobisty i zawodowy.
Zapytacie: o co chodzi, co Cię tak zraziło?
W momencie rekrutacji i przez pierwsze miesiące pracy, pracodawca pokazuje się tylko z tej dobrej strony. Składa obietnice przysłowiowych „złotych gór” w postaci: premii, dodatków, zadaniowego czasu pracy... niestety, nie dodaje, że:
-
Dodatki przyznawane są wybranym pracownikom tylko według polityki firmy.
-
Premie jeśli wykonasz roczną normę.
-
Zadaniowy czas pracy – w praktyce Twój plan działania, plus narzucone zadania dodatkowe, które nie mieszczą się w 8 godzinach pracy.
Twój rozwój jest zależny od tego, jakie masz relacje z kierownictwem.
Zespoły ludzi, z którymi pracowałam, były niesamowicie „zgrane”. Czynnik ludzki powodował, że chciało się do tego miejsca wracać każdego dnia. Z drugiej jednak strony, kierownicy czuli się zagrożeni, wykazywali lęk przed ambitnymi pracownikami, co skutkowało powstrzymywaniem rozwoju. Nie raz spotkałam się ze słowami: »przecież nie zarabiasz mało«, ale po przeliczeniu czasu, jaki spędziłam w pracy (nawet 11 godzin dziennie, dodatkowo praca w weekendy), nie było to już tak korzystne.
Podwyżkę, przez 15 lat pracy, miałam tylko jedną. Poświęcenie życia rodzinnego oraz czasu spędzonego na wyjazdach służbowych i odpowiedzialność za przeniesienie procesów księgowych do firmy nie były doceniane. Mimo, że Klient przyniósł ogromny przychód korporacji, a moje doświadczenie i podejście były dla niego atutem. Gdy chciałam się rozwijać mówiono mi, że nie jest mi to potrzebne, a poza tym, na ten moment, nie ma na to czasu.
A co daje BPC?
Postanowiłam otworzyć własną działalność.
Nie chciałam pracować „dla kogoś” i zarabiać wciąż tyle samo. Pomyślałam: kupię system, komputer, biurko, szafę i do boju. No, ale przyszła chwila refleksji jak zdobyć Klienta? Co zrobię, gdy przyjdzie mi pracować nad „trudniejszymi przypadkami”?
No i pojawiła się opcja współpracy z BPC.
To właśnie tutaj dostałam narzędzia do działania. Teraz jestem częścią zespołu specjalistów, który jest chętny dzielić się wiedzą oraz doświadczeniem. Każdy ma inne umiejętności i myślę, że budujemy zespół zwycięzców, gdzie każdy Klient dostrzega, że chcemy profesjonalnie wykonać usługę, bez presji. Tutaj nikt nie zadaje pytania: »po co ci to?«, dążenie do rozwoju oso- bistego i dobro zespołu są kwestiami oczywistymi.
Tutaj każdy czuje się częścią firmy. Wszelkie spostrzeżenia i uwagi nie są krytykowane i od- rzucane bez debaty. Jeśli okazuje się, że są trafne, to jest to uznawane za sukces autora.
Cieszę się, że trafiłam właśnie tutaj, do Business Partners Club. Cieszę się, że mogę współtworzyć firmę, a nie tylko być elementem wielkiego mechanizmu. Sama decyduję o organizacji czasu pracy, spotkaniach z Klientami, rozwoju osobistym. Przebywając w gronie ludzi doświadczonych, sama nabywam nowe umiejętności. Dzięki temu, że usługi BPC są kompleksowe, możemy wesprzeć Klienta w jego potrzebach, m.in. prawnych, kredytowych, inwestycyjnych, czy rekrutując dla niego pracowników.